Dobry przyjaciel zostawił w moim domu małą skamielinę, którą miałem zidentyfikować. Była to pierwsza skamielina, jaką kiedykolwiek znalazł i dlatego była dla niego bardzo cenna. Po zidentyfikowaniu jej jako fragmentu skóry pancernika, umieściłem ją ostrożnie na półce w moim biurze. Kilka tygodni później, gdy byłem na meczu koszykówki, zadzwoniła do mnie moja żona, bardzo zdenerwowana i spanikowana.Okazało się, że mój przyjaciel poprosił o zwrot swojej skamieliny, a ona przez dwie godziny przeszukiwała wszystkie półki w moim biurze, ale nie mogła jej znaleźć. Gdy wróciłem do domu, spędziłem kolejne trzy godziny, przeszukując półki. Gdy gorączkowo szukałem do późna w nocy, z jednej z półek spadła mała karteczka z modlitwą do Anioła Stróża. Podniosłem ją z podłogi i odłożyłem na miejsce. Kilka minut później kartka z modlitwą znów spadła z półki. Zirytowany ponownie ją podniosłem i odłożyłem na miejsce, upewniając się, że leży stabilnie. Ale w jakiś sposób karteczka z modlitwą znów spadła i tym razem wylądowała na klawiaturze mojego komputera. „Dobrze, mój Aniele Stróżu”, westchnąłem, „chcę poświęcić Ci moją uwagę. Ale proszę Cię, pomóż mi znaleźć tę skamielinę”. Podniosłem karteczkę z modlitwą do Anioła Stróża i zobaczyłem, że na mojej klawiaturze, dokładnie tam, gdzie wylądowała karteczka z modlitwą, znajdowała się mała skamielina! Byłem oszołomiony. Tylko jedno sensownie wyjaśnienie przyszło mi do głowy: aniołowie naprawdę istnieją.
Członek OA z USA